Sobota, 23 lutego 2019
Od 9 lutego 2006 r. do końca czerwca na becikowe państwo wydało 190 618 853 zł. Plus 104 934 560 zł dla rodzin, gdzie miesięczny dochód nie przekracza 504 zł na osobę – te dostały drugi tysiąc. Do końca roku na ten cel wypłynie z budżetu 660 mln zł. Z becikowym możesz zrobić, co chcesz – kupić pieluchy, sprzęt DVD albo iść w cug.
Czy chcemy, żeby Polska była ludnym krajem? Czy chcemy, żeby za 20 lat na jednego pracującego przypadało dwóch emerytów?!” – grzmi Roman Giertych w 2005 r. W styczniu 2006 r. Lech Kaczyński składa autograf pod pomysłem Giertycha: na każde żywe dziecko urodzone po 1 listopada 2005 r. należy się jednorazowa zapomoga 1 tys. zł. Wszystkim jak leci – pannie, rozwódce, konkubinie, żonie ministra i szewca. Jeśli w rodzinie bieda, państwo dołoży drugie becikowe. Trzecie – ewentualnie gmina. W Łodzi na przykład postanowiono dawać. Jan Libera z klubu Solidarni z Rodziną chciał, żeby miasto dało tysiąc tylko na noworodki ślubne, bo silne rodziny, silne dzieci to silna Łódź. To terror biologiczno-populistyczny – protestowała łódzka opozycja, ale bezskutecznie.
W Olsztynie radzili, czy dać wszystkim jak leci, czy tylko biednym, ale prezydent rozstrzygnął – 200 zł po równo, bo ma to być symbol, którym miasto wita nowych obywateli, nie zapomoga. Państwo i samorządy rozdają już becikowe od 9 miesięcy.
Bez łaski
Przed blokiem na warszawskim Grochowie rano stają emerytki. Widzą, ...
Chcesz czytać dalej ten tekst?
Chcesz mieć nieograniczony dostęp do wszystkich płatnych artykułów na Polityka.pl i innych korzyści?