środa, 20 lutego 2019
Czy francuski jest seksistowski? Feministki twierdzą, że tak. I chcą zmieniać jego gramatykę.
I Bóg stworzył kobietę” – tak Roger Vadim zatytułował swój pierwszy film, który wszedł do kanonu światowego kina, a z Brigitte Bardot uczynił ikonę Francji. Ta sama BB stała potem – w formie popiersia – we wszystkich merostwach, jako Marianna, symbol Republiki Francuskiej. Bo Francja nie orła ma w herbie, tak jak Polska, Niemcy czy Rosja, lecz kobietę. Ale mimo tej symbolicznie wysokiej pozycji, co i raz francuskie feministki ruszają do walki o swe prawa.
Ta walka wybuchła właśnie na froncie gramatyki języka francuskiego. Podręcznik dla dzieci z klasy drugiej autorstwa Sophie Le Callennec pod pięknym tytułem „Questionner le monde” (Pytać o świat, ale także wątpić, kwestionować) wywołał falę audycji w rozgłośniach radiowych, w telewizji i artykułów w prasie. Autorka, praktykująca nauczycielka, stosuje i zaleca pisownię równościową, czy też, jak to nazwano we Francji, „pisownię włączającą”, to znaczy włączającą do gramatyki nowe znaki graficzne pozwalające wszędzie w zeszycie i książce dostrzec obecność kobiet.
<...Chcesz czytać dalej ten tekst?
Chcesz mieć nieograniczony dostęp do wszystkich płatnych artykułów na Polityka.pl i innych korzyści?