Sobota, 23 lutego 2019
Import równoległy polega na hurtowym kupowaniu lekarstw w krajach, gdzie są one tańsze, i sprzedawaniu ich tam, gdzie ceny są wyższe. Wkrótce i my mamy na tym skorzystać.
F irma kupuje preparat w zagranicznej hurtowni, przepakowuje i dodaje własną ulotkę informacyjną. Wszystko to z zamiarem wprowadzenia go na rynek kraju, gdzie za identyczny, oryginalny lek pacjent musiałby zapłacić więcej.
Taka sprzedaż w krajach Unii Europejskiej jest dozwolona. Podstawowym założeniem Traktatu Rzymskiego było przecież stworzenie wspólnego rynku wewnętrznego i swobodny przepływ towarów. Orzeczenie Trybunału Europejskiego z 1979 r. w sprawie likieru Cassis de Dijon, znane jako Doktryna Cassis de Dijon, stanowi, że produkt wprowadzony zgodnie z prawem na rynek jednego państwa członkowskiego musi mieć zapewniony swobodny obrót na obszarze całej Unii. Ta zasada otwiera przed handlowcami możliwość sprowadzania oryginalnych farmaceutyków (choć w zmienionych opakowaniach) z państw, gdzie są one tańsze. Drogie antybiotyki czy inne preparaty przydatne jesienią doskonale się do tego nadają.
Dusze czekistów
Ceny leków w Europie to gąszcz, w którym gubią się nawet eksperci od farmakoekonomiki. Cóż, Unia postawiła w tej kwestii na oryginalność i pomysłowość krajów członkowskich, ...
Chcesz czytać dalej ten tekst?
Chcesz mieć nieograniczony dostęp do wszystkich płatnych artykułów na Polityka.pl i innych korzyści?