Sobota, 23 lutego 2019
Wraca pomysł współpłacenia za usługi w służbie zdrowia. Popiera go większość uczestników medycznego okrągłego stołu. Opłaty byłyby niewielkie – kilka złotych za wizytę u lekarza, kilkanaście za pobyt w szpitalu. Ostro zaprotestowały przeciwko nim związki zawodowe, które nie chcą dopuścić, aby pacjenci ponosili dodatkowe koszty. Za leczenie bowiem ma płacić tylko budżet.
A budżet to, przepraszam, kto? Do tej pory odzew na hasło: „brak pieniędzy w służbie zdrowia”, był tylko jeden – podnieść składkę na zdrowie. Jest to pomysł zły. Choćby dlatego, że podatki PIT płaci tylko 21 mln osób, a pacjentów jest 38 mln, w tym rolnicy, którzy podatku nie płacą. Jeśli rząd zdecyduje się na wprowadzenie symbolicznego współpłacenia, powstanie choćby nikły związek między świadczeniem a opłatą. W przypadku składki takiego związku brakuje; najwyższą płacą ci, którzy nie mają czasu stać w kolejce do ...
Chcesz czytać dalej ten tekst?
Chcesz mieć nieograniczony dostęp do wszystkich płatnych artykułów na Polityka.pl i innych korzyści?