Czwartek, 21 lutego 2019
Mariusz Janicki, Wiesław Władyka
Nawet najbardziej zagorzali krytycy PiS zdają się jednocześnie coraz bardziej nie lubić PO. Ledwie ją tolerują. A Tusk szuka sposobu, jak odpowiedzieć na szaleństwo, samemu nie popadając w nerwicę.
W ostatnich sondażach Platforma wyprzedza PiS już tylko o kilka punktów procentowych. Partia Kaczyńskiego odżyła i retoryką smoleńską uruchomiła najgłębsze rezerwy. Coraz ostrzejsze wystąpienia smoleńskiej prawicy, gdzie padają słowa najcięższe: o zdradzie, targowicy i kolaboracji, mają sugerować, że polityczny pojedynek wchodzi w fazę ostateczną, heroiczną. Platforma na tę poetykę jest nieprzygotowana.
W dodatku trafiło na ugrupowanie osłabione. Partia Tuska ma kilka poważnych kłopotów, na które zapracowała bądź są one skutkiem obiektywnych przyczyn, które odczułaby każda władza. Dotyczy to przede wszystkim efektów globalnego kryzysu gospodarki oraz kryzysu Unii Europejskiej, choć akurat Polska w porównaniu z innymi, jak na razie, na kryzysach traci względnie mało – w dużej mierze właśnie dzięki polityce Platformy.
Ale oszczędnościowe restrykcje nie sprzyjają wzrostowi dobrego samopoczucia obywateli, jak i wielu urzędów i instytucji, pojawia się mgła niezadowolenia, osiadająca na wszystkich innych sprawach. Bardzo ułatwia to opozycji prowadzenie ostrzału rządu ...
Chcesz czytać dalej ten tekst?
Chcesz mieć nieograniczony dostęp do wszystkich płatnych artykułów na Polityka.pl i innych korzyści?